Historia (nie)miłosna – z lubelskiej wokandy
Czasami małżeństwo kończy się rozwodem.
Czasami to koniec historii.
A czasami dopiero początek problemów.
Byli w małżeństwie ponad 10 lat, trójka dzieci, w tzw. międzyczasie on zostaje skazany za znęcanie się nad nią, ona odchodzi i zaczyna życie od nowa.
Historia ze szczęśliwym zakończeniem? raczej początek trójkąta zdecydowanie nie-miłosnego
Gdy po raz pierwszy Przemek zostaje oskarżony przez byłego męża swojej dziewczyny o groźby karalne, wydaje mu się to tak absurdalne, że nawet nie bierze czynnego udziału w sprawie.
Po kilku miesiącach pobytu zagranicą odkrywa, że… jest osobą karaną, a sąd uznał, go za winnego zarzucanych mu czynów. Kara? grzywna.
Gdy ponownie zostają mu postawione zarzuty z art.190 § 1 kk sytuacja zdecydowanie mniej naszego podejrzanego bawi, dlaczego?
w oczach organów ściągania jest świetnym materiałem na oskarżonego– kolejny raz miał grozić komuś zabójstwem.
Czy ma znaczenie, że zawiadomienie składa ktoś kto go „nie lubi”?
A może zeznania jego partnerki, że w tym wszystkim CHODZI O COŚ INNEGO?
E tam!
Jak myślicie ? czy akt oskarżenia trafił do Sądu?
Tak
Prowadzenie sprawy karnej mając świadomość, że tylko mniej niż 2 (!) % spraw kończy się uniewinnieniem, wymaga odpowiedniego poziomu optymizmu i kreatywności.
Na czym oparłam obronę? Stworzyłam swoją długą listę dowodów, o których przeprowadzenie wniosłam we wniosku dowodowym. Zdecydowanie nie wszystkie te dowody były przydatne do ustalenia stanu faktycznego, ale nie zawsze o to chodzi.
Finalnie opowiedziałam na sali sądowej inną historię, a moja narracja okazała się zdecydowanie bardziej przekonująca niż ta zaoferowana przez oskarżyciela.
A poniżej zostawiam krótki wyrok, tak ! tym razem bohater tej historii został uniewinniony.