woman sitting on chair
Non classé

Ustalanie i weryfikacja świadków obrony przez detektywa

W sprawach karnych, w polskich warunkach, możemy zaobserwować nierówność stron postępowania. Zwłaszcza na etapie postępowania przygotowawczego jest to szczególnie widoczne. W sądzie jest to częściowo niwelowane przepisami realizującymi zasadę wynikającą z art. 366 § 1 KPK, zgodnie z którą “Przewodniczący kieruje rozprawą i czuwa nad jej prawidłowym przebiegiem, bacząc, aby zostały wyjaśnione wszystkie istotne okoliczności sprawy”)

Z jednej strony jest oskarżyciel, wsparty całym aparatem państwa, z często nieograniczonym (przynajmniej z założenia) budżetem, pozwalającym na przykład powoływać kosztownych biegłych potrzebnych mu na wzmocnienie też oskarżenia. Przede wszystkim może on korzystać ze wsparcia Policji, i to nie tylko w czynnościach procesowych, ale w pozyskiwaniu informacji i ustalaniu źródeł dowodowych w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych. 

Po przeciwnej stronie znajduje się wytypowana jako podejrzany, a później oskarżony osoba, która może korzystać z pomocy obrońcy, jednak wszystkie koszty z tym związane musi ponosić sama. 

Co prawda organy procesowe, w trakcie postępowania, formalnie powinny dążyć do obiektywnego ustalenia prawdy, a więc ustalić wszystkich świadków mogących pomóc w wyjaśnieniu sprawy, jednak w rzeczywistości, presja wyniku, często wzmocniona naciskiem tzw. opinii publicznej powodują, że Policja i prokuratura koncentrują się na doprowadzeniu podejrzanego do sądu i w konsekwencji do skazania go. Jeśli coś w tym przeszkadza, to jest to często, świadomie lub nie… pomijane.  W wyniku tego skazanie niewinnego od czasu do czasu się zdarza, a przypadki takie jak Tomasza Komendy, niestety nie są odosobnione. Nie znajdziemy wiarygodnych statystyk “niewinnie skazanych” – przyjmuje się jednak, że  ok. 5 % skazań dotyczy osób niewinnych.  

Czy w akcie oskarżenia znajdziemy świadków, których zeznania  pozwalają na powstanie wątpliwości co do winy oskarżonego ?

Nie spotkaliśmy się z takim przypadkiem. Jeśli finalnie świadek zeznaje odmiennie niż w postępowaniu przygotowawczym – lub powołuje się na okoliczności wcześniej nie znane organom ścigania, jest to pewien rodzaj niespodzianki dla oskarżyciela – niż zamierzony efekt.

Wszyscy wychodzą z założenia, że wskazanie takich świadków to zadanie samego oskarżonego i jego obrońcy. Na poparcie takiej sytuacji przywołuje się wskazany wcześniej art. 366 KPK uznając, że to sąd, jeśli nie zrobi tego oskarżony, jest zobowiązany do ustalenia takich świadków. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym, jak sąd lub sam podejrzany i jego obrońca, mają takich świadków ustalić. Próby dotarcia do takich osób przez podejrzanego często interpretowane są jako działania mające na celu utrudnianie postępowania, mogą one też być powodem zaostrzenia wobec niego środków zapobiegawczych i finalnie zastosowania tego najsurowszego, czyli tymczasowego aresztowania.

Tzw. świadków oskarżenia najczęściej ustala Policja w ramach działań operacyjnych, a metody które są przy tym stosowane, najczęściej nie są nawet znane oskarżonemu i jego obrońcy. Nawet zakładając, że tzw. świadków obrony mają ustalić obrońcy czy nawet sąd, to oczywiste jest, że nie zrobią oni tego metodami operacyjnymi, gdyż nie tylko, że ich nie znają,ale przede wszystkim nie są uprawnieni do ich stosowania. 

Jedynym rozwiązaniem jest tu skorzystanie z usług profesjonalnych detektywów. To oni są uprawnieni do pozyskiwania informacji (w tym przypadku o ewentualnych świadkach w postępowaniu karnym) za pomocą czynności wykorzystywanych przez Policję – niestety nie wszystkich. Detektywi nie mogą np. korzystać z metod opisanych w art. 19, 19a i 19b Ustawy o Policji. Czy oznacza to, że podejmowane działania przez detektywów mają charakter iluzoryczny? Zdecydowanie nie !

Efekt pracy z tzw. osobowymi źródłami informacji, prowadzenie obserwacji, przeprowadzanie wywiadu środowiskowego czy np. korzystanie z narzędzi, które daje tzw. OSINT jest ich codziennością. Finalnie korzystanie z tych narzędzi może dać fantastyczne efekty. 

A co ze wspomnianą w tytule weryfikacją świadków?

W wyroku z 3.4.1935 r., I K 138/35, Sąd Najwyższy zauważył, że sąd oceniając wiarygodność zeznań świadka, opiera się bądź na bezpośrednim wrażeniu, jakie wywiera nań osoba świadka, jego zachowanie się i sposób składania zeznań, bądź na analizie treści zeznań i porównaniu jej z innymi danymi materiału procesowego, bądź wreszcie na obu tych źródłach.

Tyle teoria, a jak jest w praktyce ?

Gdzie tu miejsce dla detektywa?

Zwracam uwagę na fragment mówiący o porównaniu treści zeznań z innymi materiałami zgromadzonymi w trakcie procesu. Czy można sobie wyobrazić, że oskarżyciel/prokurator w ramach kierowanego do sądu aktu oskarżenia, w załączonym materiale procesowym załącza zeznania świadków wskazujące na sprawstwo oskarżonego i jednocześnie materiały wskazujące na niewiarygodność  tych świadków? 

Wyobrazić oczywiście sobie można, ale granica wyobraźni – szczególnie u dorosłych pojawia się dość szybko.

Dzięki współpracy obrońcy z detektywem można tą wiarygodność sprawdzić. Detektyw w ramach swoich działań może dotrzeć do informacji świadczących na przykład o tym, że:

  •  świadek kłamie w swoich zeznaniach, bo opisywanych przez siebie zdarzeń widzieć nie mógł,
  • świadek ze skazania oskarżonego może uzyskać korzyść i nie chodzi tu tylko o korzyść materialną. 

Czy profesor prawa może być niewiarygodnym świadkiem?

W idealnym świecie, zawód wykonywany przez świadka nie powinien  wpływać na ocenę jego wiarygodności. Ale czy gdy na sali stawia się z jednej strony świadek robiący tzw. dobre wrażenie a z drugiej strony świadek mający problemy z alkoholem – to nikt nie ulega uprzedzeniom?

Nie jest prawnie uzasadniona praktyka przypisywania zeznaniom składanym przez określonych przedstawicieli zawodowych jakiegoś szczególnego waloru.  Tyle teoria. Ale jeśli wrócimy do tematu wyobraźni – to wyobraźcie sobie pewien stan faktyczny.

Jan K. zostaje oskarżony o zgwałcenie swojej żony. Był uprzednio osobą karaną – pod wpływem alkoholu dokonał rozboju. Zdecydowanie ma problem z emocjami – fatalnie wypada na sali sądowej, przyjmując postawę negującą sens istnienia systemu wymiaru sprawiedliwości. Z racji problemów z podporządkowaniem się zasadom – traci kolejną pracę. Wraca więc do swojego ulubionego zajęcia – spożywania alkoholu z kolegami i rozmów do rana o życiu. Wszystkie te spotkania odbywają się jednak w domu w Warszawie, który rodzice darowali mu jeszcze przed ślubem.

Jan K. zostaje  tymczasowo aresztowany – zeznania pokrzywdzonej w ocenie psychologa są wiarygodne, stwierdza “tak mogło być”.  Nasz sprawca opuszcza wspólnie zajmowany dom, wraz z aktem oskarżenia zostaje do sądu skierowany pozew o rozwód.

Sąd nie zgadza się na ponowne przesłuchanie pokrzywdzonej na sali sądowej. Jednak w toku czynności podjętych przez detektywa udaje się ustalić, że żona Jana jest w 5 miesiącu ciąży (a ojcem dziecka jest jej kolega z pracy). Zdarzyło jej się też zwierzać sąsiadce, że “gdyby nie dom to dawno pogoniłaby tego alkoholika” .  Ponadto w przeszłości była faktycznie ofiarą przemocy seksualnej – co ma znaczny wpływ na opinie wydaną przez biegłego psychologa. 

Czy po otrzymaniu tych informacji macie wątpliwości, jaka mogła być faktyczna przyczyna złożenia zawiadomienia ? 

Odpowiedni zbiór informacji pozwala skutecznie walczyć z pewnym stereotypowym postrzeganiem. Nie zawsze obrona ma możliwość ich ustalenie, oczywiście – można na sali odpowiedzieć alternatywną historię, ale przy braku konkretnych informacji, jest to wyłącznie “swobodnie przyjęta linia obrony”

Jak pokazują doświadczenia autorów tego artykułu, działania profesjonalnego detektywa, zarówno ustalające świadków w sprawie karnej, jak i weryfikujące prawdomówność tych, którzy zostali w ramach postępowania przygotowawczego przesłuchani może całkowicie odmienić losy takiej sprawy karnej.

Autor – Daria Radłowska

Adwokatka prowadząca kancelarię w Krasnymstawie i Lublinie, autorka bloga karnistka.com, była wieloletnia asystentka sędziego w wydziale karnym Sądu Rejonowego, oraz wydziale gospodarczym Sądu Okręgowego 

Autor – Maciej Zygmunt

Członek założyciel Stowarzyszenia Praktycy Compliance, właściciel Agencji Bezpieczeństwa i Detektywistyki Maciej Zygmunt, młodszy inspektor w st. sp., były Naczelnik Wydziału w poznańskim Zarządzie CBŚ, detektyw, doradca biznesowy, wykładowca akademicki m.in. z przedmiotów związanych z wywiadem i kontrwywiadem gospodarczym na Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu, Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Poznaniu oraz Wyższej Szkole Gospodarki Euroregionalnej w Józefowie k.Warszawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *