prawo karne

Czy niewłaściwe zachowanie zasługuje na ochronę? – o sprowokowanej obronie koniecznej

Kilka osób spotyka się, dochodzi do wymiany zdań, robi się nieprzyjemnie, jedna z tych osób  wykorzystując informacje „drażliwe” (np. o przeszłości, rodzinie, światopoglądowe) słownie, atakuje inną osobę. Zachowuje się w ten sposób, bo:

  1. nie zastanawiając się jakie reakcje wywoła, robi to impulsywnie, bo np. lubi wzbudzać kontrowersje, albo
  2. robi to z pełnym zaangażowaniem, mając wręcz nadzieję, że jego działanie spotka się z gwałtowną reakcją tej drugiej osoby, którą następnie odpowiednio wykorzysta do zaatakowania drugiej strony pod pozorem obrony

Wydaje się znajome? pewnie każdy, jeśli nie był świadkiem  takiego zdarzenia, to kojarzy taką scenę  np. z filmu.

 Czy osoba która prowokuje inną osobę, wyraża jedynie swój pogląd na pewien temat w sposób „społecznie” nieakceptowany, czy ma jednak nadzieję, że ta druga osoba… nie wytrzyma i zaatakuje? Granica nie jest łatwa do postawienia!

Gdy wszystko zaczyna się od niewłaściwego zachowania

Wszystkie takie sytuacje łączy jedno – bezpośredni i bezprawny zamach został wywołany niewłaściwym zachowaniem się zaatakowanego (w odczuciu przede wszystkim atakującego).

Jeśli spojrzymy na temat kierując się wyłącznie emocjami, nie jeden z nas, może w tym momencie pomyślał – „należało mu się” !

Ale czy prawo karne pozbawia takie osoby (niewłaściwie zachowujące się) prawa do „obrony koniecznej”?

Nie ma żadnych argumentów stricte prawnych, aby generalnie pozbawić prawa do obrony koniecznej osoby, która nie potrafi się „właściwie” zachować, a konsekwencją jej zachowania jest nieszczęśliwy finał. A jaki? tu najlepsze przykłady kreuje samo życie. Opowiem Wam jak to skończyło się dla Mirosława L.

Tło tego zdarzenia mogło być następujące:

Mirosław i Miłosz spędzali razem czas, wiele ich łączyło – nie tylko zamiłowanie do alkoholu, ale też wspólna historia miłosna. Obiekt swoich westchnień postrzegali jednak inaczej – Mirosław miał złamane serce, a zdanie o swojej byłej ukochanej zdecydowanie negatywne. Zdania tego nie podzielał Miłosz – dla którego ukochana była wzorem cnót. Kiedy kolejny raz Mirosław używając niecenzuralnych słów opisywał ukochaną Miłosza, skupiając się w szczególności na intymnych relacjach – które łączyły ją rzekomo z połową ich miasta, Miłosz nie wytrzymał i go zaatakował – czy chciał go w imię obrony honoru ukochanej miłości pozbawić życia? być może tak! Jednak zaatakowany Mirosław L. nie myśląc długo, wyciągnął nóż, który akurat miał przy sobie i instynktownie wyciągnął dłoń z nożem przed siebie.

Mirosław L. oskarżony został o to, że:

 w dniu 31 lipca 1997 r., działając w zamiarze pozbawienia życia, ugodził nożem w klatkę piersiową Miłosza J. powodując jego zejście śmiertelne, to jest o przestępstwo określone w art. 148 § 1 kk z 1969 r.  Pierwotnie Mirosław L. został uznany za winnego zarzucanego mu czynu i skazany na karę 13 (!) lat pozbawienia wolności  (w sprawie orzekał jeszcze Sąd  Wojewódzki – potem nastąpiła reorganizacja sądownictwa)

….następnie:

czujny obrońca, złożył apelacje, wskutek czego, Sąd Okręgowy, wyrokiem z dnia 8 czerwca 2000 r., uniewinnił Mirosława L. od popełnienia zarzucanego mu czynu, przyjmując, że działał on w ramach obrony koniecznej. Wniesiona przez oskarżyciela publicznego apelacja nie przyniosła oczekiwanego skutku. Sąd Apelacyjny, w dniu 21 listopada 2000 r., utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.

W sprawie, w której ostatecznie wypowiedział się Sąd Najwyższy (KKN 34/01, post. z dnia 19 czerwca 2002 r., V KKN 34/01)podzielił stanowisko Sądu Okręgowego i uznał, że:

Wyzywające zachowanie napadniętego (naszego MIROSŁAWA) nie odbiera przecież atakowi na (JEGO) życie lub zdrowie cech przestępnych. Zamach skierowany przeciwko życiu czy zdrowiu człowieka, jeśli nawet został w zasadniczej mierze wywołany nagannym zachowaniem napadniętego, nie traci przymiotu bezprawności. Zatem trudno zgodzić się z poglądem, że przeciwko takiemu zamachowi napadniętemu nie wolno się bronić.

W kasacji oskarżyciel publiczny nieskutecznie próbował przekonać Sąd Najwyższy, że „według polskiego prawa karnego sprowokowanie przez napadniętego ataku na swoje życie lub zdrowie niejako automatycznie wyłącza możliwość sięgnięcia po instytucję obrony koniecznej”.

Tym samym Sąd Najwyższy uznał, że Mirosław miał prawo skorzystać z obrony koniecznej i tym samym chronić swoje życie. Cała historia miała więc nieszczęśliwy finał, wyłącznie dla Miłosza – nie przeżył.

A Ty Drogi czytelniku, komu kibicowałeś czytając tę historię?

W tym miejscu zapytasz się pewnie jaki jest sens takich zachowań?

Tutaj sporo do powiedzenia o ludzkiej naturze mógłby mieć psycholog.

Jak zachować się w takiej sytuacji, gdy ktoś „prowokuje” ?

Pozostaje zachować spokój, nie reagować na niewłaściwe zachowania czy wręcz ukierunkowane prowokacje w sposób, który pod wpływem emocji, często nasuwa się w pierwszej kolejności – czyli poprzez atak na taką osobę.

Oczywiście to nie jest tak, że w tym miejscu proponuje bezwarunkowo wybaczyć i zapomnieć – bo zwyczajnie masz prawo nie mieć na to ochoty. Są inne metody radzenia sobie z takimi ukierunkowanymi negatywnymi działaniami – oczywiście odpowiednie kroki prawne. W zależności co konkretnie się przytrafiło, można poszukać rozwiązania prawnego, które „prowokatora” mogą skutecznie zniechęcić do takich zachowań. W innym przypadku, możesz skończyć jak Miłosz…

Pozdrawiam Was cieplutko
adw. Daria Radłowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *